Jeszcze kilka miesięcy temu oglądane na ekranach telewizorów i komputerów straszne sceny z chińskiego Wuhan, w którym ludzie umierali na ulicy, gdzie w miarę nasilania się zachorowań zamykano miasta i całe okręgi przemysłowe były dla nas opowieściami z końca świata. Nie zmuszały do zastanowienia na temat naszego życia i pracy w Europie, w Polsce jak również w Toruniu dwustutysięcznym grodzie Kopernika położonym nad Wisłą. Widok całkowicie opustoszałego miasta wraz z przedmieściami liczącego 11 mln mieszkańców wprawiał w zdziwienie. Kiedy zaczęły docierać do nas informacje o pierwszych zachorowaniach wywołanych COVID-19 we Włoszech, później w innych krajach Europy, a następnie w Polsce zaczął wywoływać strach.
Powoli zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że bliżej niezidentyfikowany przeciwnik możliwy do zobaczenia tylko pod mikroskopem elektronowym bardzo skutecznie nas zaatakował, a jego celem jest najprawdopodobniej wywołanie u nas cierpienia, bólu oraz całkowite wyeliminowanie jednostek słabszych pozbawiając ich życia. Przygotowanie do ataku rozpoczęło się pod koniec zimy, a oblężenie rozpoczęte pod koniec marca trwa do dnia dzisiejszego i nikt nie ma pojęcia, kiedy może się zakończyć. Zostaliśmy zmuszeni do „zabarykadowania się” w naszych domach, w których to żyjąc wraz z rodziną, prowadziliśmy aktywne życie zawodowe, polegające na codziennych rytuałach wstawania, śniadań, wychodzenia do pracy i do szkół, a następnie powrotów, posiłków, czasami wspólnych wieczorów, rozmów, prania, prasowania, odrabiania lekcji czy wspólnego oglądania programów telewizyjnych. Czasami popołudnia, częściej weekendy to był czas wspólnych wyjść, wyjazdów, zakupów, relaksu czy aktywności fizycznej.
Przyzwyczajeni do takich rytuałów dnia i tygodnia, po prostu żyliśmy, nie myśląc o kryzysach, chorobach, a raczej planując rozwój, wyjazdy, zakupy, remonty czy do jakich szkół wysłać szybko dorastające dzieci. W chwilach optymizmu finansowego planowaliśmy urlopy czy wymianę samochodu. I tutaj nagle zderzyliśmy się z 13 marca 2020 roku, kiedy to decyzją władzy w jednej chwili nasza swoboda została ograniczona. Nie możemy pracować, wychodzić z domu i nagle wszyscy zrozumieliśmy, jak olbrzymią ilość ograniczeń wprowadzono z powodu „stanu wojny”, w jakim się znaleźliśmy. Powodem tego stanu jest atak egzotycznego nanometowego agresora, który tak łatwo przeskakuje pomiędzy ludźmi, a trafiając na bardziej podatne organizmy, stara się je zniszczyć i zabić od środka. Od tego momentu nasze domy stały się twierdzami z zapasami wody i pożywienia, wszyscy domownicy zostali zmuszeni do przebywania ze sobą przez 24 godziny na dobę na ograniczonej powierzchni, a na dodatek wykonywać te obowiązki, które dotychczas były wykonywane przez rodziców w pracy, dzieci w szkole, na powierzchni nieprzeznaczonej do tych celów. Jako pokolenia żyjące w drugiej dekadzie XXI wieku stanęliśmy przed wyzwaniem, jakiego nie doświadczały wszystkie pokolenia powojenne, żyjące w Polsce. Musimy wytrwać, musimy pokonać agresora i po prostu zrobić wszystko, aby nie dać się przez niego zabić. Wszyscy musimy na nowo zorganizować sobie nasze życie, pracę i obowiązki.
UDZIAŁ W PROJEKCIE
W projekcie wzięli udział mieszkańcy Torunia i powiatu toruńskiego oraz goście, którzy udokumentowali stan oblężenia, w którym znaleźliśmy się na skutek pandemii COVID-19. Celem projektu było pokazanie opustoszałego miasta, stworzenie zbiorowego portretu nas jako mieszkańców Torunia w czasie nadzwyczajnej sytuacji, jaką jest zbiorowa kwarantanna ze wszystkimi zakazami i ograniczeniami, jakie obowiązują dzisiaj i jakie mogą być wprowadzone w następnych dniach i tygodniach.
GALERIA WYBRANYCH FOTOGRAFII